iintimacy napisał(a):
Cześć Kochani!
Zdecydowałam się w końcu na wejście na forum, bo jestem już załamana...
Moja przygoda ze skoliozą zaczęła się gdy miałam 12 lat. Szybka reakcja, wyjazdy do Poznania, gorsety... Byli tacy, którzy mówili, że da się skorygować co nie co bez operacji, byli tacy od których słyszałam - Tylko operacja! Byłam nastolatką... Więc przysłowiowo 'oewałam' gorsety, ćwiczenia... Czego teraz żałuję najbardziej na świecie. W każdym razie... wtedy skolioza miała jakieś 47 stopni o ile dobrze pamiętam... Dostałam się na operacje... I.... nie pojechałam.
Teraz jestem po ciąży, synek ma dwa latka. Generalnie w ciąży nie było źle... Ale po.. kręgosłup dostał nieźle w kość. Skrzywienie bardzo się pogłębiło... Nie mogę patrzeć już na te plecy, jestem w okropnym stanie psychicznym przez to... Muszę coś zrobić...
Tylko, powiedzcie mi... Jak mam się za to zabrać? Co mam zrobić najpierw?
Czuję i widzę, że skolioza się pogłębia praktycznie z dnia na dzień...
Proszę o pomoc!
Z góry wielkie dzięki.
Coś mi się "nie zapisuje"

, więc powtarzam, ważne jest, aby nie załamywać się. Ja jestem po 50+tce i w sierpniu miałam II etap operki w Lublinie. Polecam szczerze. to recepta na szczęście. To bardzo ważne. Życie jest baaardzo krótkie, więc dbajmy, aby przeżyc je na maksa.
Przed ok 70 po ok 20 stopni.
c