Moja córka miała operację 21.10.2015 w Poznaniu, operował ją prof. Kotwicki. Przed operacją w szpitalu leżała 8 dni, w tym czasie miała różne badania, zajęcia na sali gimnastycznej i autowyciąg. Po siedmiu dniach od operacji byłyśmy już w domu. Przez trzy miesiące po operacji musiała bardzo na siebie uważać( odpowiednio się kłaść, nie wolno jej się skręcać, przechylać do ;przodu). Dla mnie ogromnym zaskoczeniem i jednocześnie wielką ulgą było i jest to, że nie odczuwała i nie odczuwa praktycznie żadnego bólu. Moja córka ma 14 lat i w tym roku szkolnym zaczęła gimnazjum, dlatego też najbardziej uciążliwe jest indywidualne nauczanie w domu. Teraz już się przyzwyczaiła i super sobie radzi z nauką, ale początki były trudne. Ze względu na to, że moje dziecko nadal rośnie i przed operacją skolioza była bardzo duża(76 stopni) operacja musi być dwuetapowa. Drugi etap będzie w maju 2016 roku i dlatego indywidualne nauczanie ma do końca roku szkolnego. Teraz po upływie prawie 4 miesięcy Majka porusza się normalnie, stara się żyć normalnie, jedyne co jest trudne to ograniczenia związane z nauką w domu. Jest w takim wieku, kiedy kontakt z rówieśnikami i życie szkolne jest bardzo ważne. Ale już niedługo skończy się jej koszmar, będzie miała "proste" plecy i będzie mogła żyć jak normalna nastolatka. Pomimo strachu, bólu i tych wszystkich problemów jestem pewna, że moja Majka nie żałuje tej operacji. Dała jej ona szansę na życie bez bólu, wstydu( niestety) i śmiechu z jej wyglądu. W końcu będzie mogła ubierać obcisłe bluzki, spódnice(przez dekompensację kręgosłupa biodro po prawej stronie było dużo wyżej niż to z lewej). Dziękuje Bogu, że trafiła do prof,. Kotwickiego. Dla mnie jest cudotwrócą.