Wielka szkoda, że temat zamarł, bo jest bardzo ciekawy

A jak przeczytałam wypowiedź sprzed dwóch lat:
Alicja25 napisał(a):
To, że ludzie nie widzą zapaśników ze skoliozą nie oznacza, że zapasy leczą kręgosłup. Po prostu osoby ze skoliozą nie bawią się w zapasy itp. Przykładowo jak jest wrestling i WWE należące do rodziny McMahon, to oni nie przyjęliby osoby np. z rakiem mózgu do swojej szkoły wrestlingu i nie dopuszczonoby takich ludzi do walk podczas ich gal. Po prostu takie osoby byłyby odrzucone ze względów zdrowotnych. Wiec argumenty typu ,,czy ktoś widział zapaśnika z krzywym kręgosłupem?" są słabe. Jeżeli osoby z pewnymi chorobami nie byłyby dopuszczone do zapasów czy wrestlingu, to niby w jaki sposób można widzieć zapaśników z chorobami. To gadanie głupot na zasadzie ,,granie w piłkę nożną może wyleczyć z porażenia mózgowego, bo jeszcze nikt nie widział piłkarza z porażeniem mózgowym". A nikt nie powie, że po prostu osoba z porażeniem mózgowym nie zostałaby nawet ,,przyjęta" do drużyny
Dodam, że jeśli treningi źle sie dobierze do choroby, to można mieć więcej szkody niż pożytku. Były osoby ze skoliozą u których nie sie nie pogarszało, a po źle dobranych treningach np. z gimnastyki artystycznej okazywało się, że kręgosłup sie pokrzywił i był problem z zatrzymaniem skoliozy
to aż mi się żal zrobiło, że to było tak dawno.
Bo co to za brednia porównywać skoliozę z rakiem mózgu czy porażeniem mózgowym...?
Warto, żebyśmy się dzielili swoimi doświadczeniami ze skoliozą i sportem, bo ktoś mógłby przez skoliozę zupełnie niesłusznie zaniechać ulubionego sportu albo nie podjąć się tego, o którym marzy.
Ja na przykład ciągle żyłam w przeświadczeniu, że nie mogę dźwigać nic ciężkiego, bo skolioza. No bo faktycznie bolały mnie wtedy plecy.
Dwa lata temu odmówiłam sobie zapisania się na crossfit, o którym zawsze marzyłam (marząc o byciu po prostu sprawną), bo skolioza.
To zapisałam się na krav magę (crossfit chyba byłby mniej inwazyjną opcją, jak się okazało

).
I tak też w zeszłym roku w końcu zdecydowałam się na crossfit - wóz albo przewóz! I wiecie co? I okazuje się, że mam nad wyraz mocne plecy, i nie boli mnie nic, i czuję się jak w raju